Kobalt to srebrzystobiały, lśniący pierwiastek wykorzystywany do produkcji baterii litowo-jonowych, które zasilają niezliczoną ilość urządzeń: począwszy od laptopów czy telefonów komórkowych Apple, poprzez samochody elektryczne Tesli, na ogniwach fotowoltaicznych kończąc. Nic więc dziwnego, że ceny metalu systematycznie wzrastają. Czy jednak warto w niego zainwestować?
Szerokie spektrum zastosowań kobaltu
Dzięki unikalnej własności przewodzenia prądu o dużej gęstości kobalt stanowi kluczowy element baterii litowo-jonowych, stąd też na rynkach surowcowych obserwujemy coraz większe zapotrzebowanie na ten pierwiastek. Zgłaszane jest ono nie tylko przez przemysły motoryzacyjny i elektroniczny, ale również lotniczy, energetyczny, chemiczny, petrochemiczny czy też kosmonautyczny.
Wykorzystywany jest on również w medycynie (do leczenia nowotworów) oraz jako składnik farb i tuszy. Z kolei właściwości magnetyczne tego pierwiastka sprawiają, że znajduje on zastosowanie we wszelkiego rodzaju taśmach magnetycznych i magnesach, pełniących rolę nośników danych.
Nie dziwi zatem fakt, że kiedy na rynku pojawił się deficyt tego surowca, jego ceny wzrosły o ponad 70%, sprawiając, że inwestowanie w kobalt zostało uznane za jeden z najlepszych sposobów na osiągnięcie zysków w krótkiej perspektywie terminowej. Analizując czynniki, które determinują podaż i popyt na kobalt, można jednak dojść do wniosku, iż rynek tego surowca może się charakteryzować dużą zmiennością cen, na co wpływ ma kilka czynników, w tym lokalizacja złóż.
Szanse i zagrożenia płynące z inwestowania w kobalt
Ponad 60% światowych zasobów kobaltu znajduje się w Demokratycznej Republice Konga. Jest to kraj, w którym ryzyko wystąpienia zamieszek społecznych, będących potencjalną przyczyną wybuchu konfliktu wewnętrznego, wciąż jest relatywnie wysokie. Stabilne dostawy surowca z DRK stoją zatem pod znakiem zapytania.
Co więcej niemożliwa bądź przynajmniej bardzo trudna do osiągnięcia jest geograficzna dywersyfikacja dostaw pierwiastka. Żaden kraj na świecie (oprócz DRK) nie posiada nawet 10% globalnych zasobów surowca. Bez kobaltu z DRK trudno zatem sobie wyobrazić dynamiczny rozwój samochodów elektrycznych, laptopów, telefonów i ogniw fotowoltaicznych.
Dostępność kobaltu warunkowana jest jeszcze jednym czynnikiem – dynamiką popytu na inne minerały. Znakomita większość surowca pozyskiwana jest bowiem jako produkt uboczny wydobycia miedzi oraz niklu.
Jeżeli ceny tych surowców będą utrzymywały tendencję spadkową, nastąpią dalsze zmniejszanie ich wydobycia, co sprawi, że dostępność kobaltu spadnie. Oznacza to również, iż gwałtowny wzrost zapotrzebowania na surowiec nie sprawi, iż natychmiast wzrośnie jego wydobycie (produkcja).
Na rynku surowca zarysowuje się zatem kilka tendencji:
- wzrost popytu na kobalt związany z zapowiadanym przez branżę motoryzacyjną i elektryczną wzrostem produkcji urządzeń elektrycznych
- wzrost ryzyka wynikający z napiętej sytuacji polityczno-społecznej w DRK
- wysokie koszty wydobycia surowca w kopalniach w DRK, które wynikają z niewydolnej infrastruktury
- spadek podaży kobaltu spowodowany ograniczeniem wydobycia miedzi oraz niklu.
Wszystkie te czynniki sprawiają, iż cena surowca będzie rosnąć. Sprawia to, że coraz więcej osób jest zainteresowana zaangażowaniem zgromadzonego kapitału w kobalt. Polecane jest to jednak jedynie doświadczonym inwestorom, którzy do perfekcji opanowali sztukę kontrolowania emocji. Tak wiele zróżnicowanych czynników wpływa bowiem na cenę kobaltu, iż osoby o słabych nerwach mogą podejmować niewłaściwe decyzje inwestycyjne.
Swe szanse na sukces zwiększymy, jeżeli w tworzeniu strategii inwestycyjnej pomoże nam wykwalifikowany doradca inwestycyjny. Nie musimy od razu decydować się na kobalt. Rynek surowcowy to nie tylko metale niszowe, ale również te „lepiej znane”, takie jak złoto, srebro czy miedź.
—————————————
Przy opracowaniu tekstu autor korzystał ze stron: